PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32559}

Gdy zjawią się obcy

When Strangers Appear
6,6 973
oceny
6,6 10 1 973
Gdy zjawią się obcy
powrót do forum filmu Gdy zjawią się obcy

(Spoiler będzie w samym końcu, widoczny dopiero po rozwinięciu tego tekstu. Osobom, które obawiając się go nie klikną, by się mój post rozwinął, już w części widocznej tekstu podpowiadam: oglądajcie film nawet jeszcze PO napisach, będzie tam Coda).


Rzeczy znakomite w tym filmie to: 1) montaż. Można nazwać montaż w filmie narracją, sposobem opowiadania i tu własnie dzięki cięciom godnym Wołodyjowskiego nie słabnie ciekawość widza. Gdy dana sytuacja w filmie kończy się, nie zawsze mamy od razu ukazanie, jak się skończyła, dostajemy często jakieś niby artystyczne kadrowanie, wolny przesuw kamery lub nieostre sylwetki (rośnie napięcie)... i wreszcie widzimy kto stoi za głowną bohaterką, albo po ataku na nią widzimy sytuację kilka minut późniejszą i by dowiedzieć się, co się stało, otrzymujemy retrospekcję.


2) { uwaga, za kilka wersów spoiler } siła aktorstwa i plastyczne ukazanie postaci, wyłamujące się ze stereotypowych podziałów typowych dla thrillera. Beth ma w sobie coś z bohaterek polskich filmów Kina Moralnego Niepokoju, gra tak i ma taką materię do grania jak z wczesnych filmów Kieślowskiego albo Zanussiego (prowincja, bar, pustka, konflikt z w tle), a potem okazuje się, że uwikłana jest w skomplikowane relacje z kilkoma jeszcze osobami, z których jedna mimo że pełni zawód misyjny i zaufania publicznego ma w swojej biografii postępek kryminalny... i właśnie ta ostatnia okazuje się raczej pozytywna,do czego zmuszają ją okoliczności. Trzeba z naciskiem podkreślić - Radha Mitchell jest wybitną aktorką, poprzez nią rozumiemy (lub nie rozumiemy) to, co się dzieje - inni aktorzy też są zarysowani wyraziście,


3) szkoła Hitchcocka - reżyser z montażystą, scenarzystą, operatorem igrają naszymi emocjami, znajdujemy w filmie nie tylko to, co nazwano na forum czymś jak z Tarantino (zakończenie), ale ja bym wskazywał też na Hitchcocka, jego dziedzictwem jest mistrzowska scena pokazująca wzmożoną uwagę dziewczynki wobec sytuacji w sklepie, której nawet my jeszcze nie rozumiemy, gdy Jack wydaje się atakować Beth - nie widzi tego matka dziewczynki, widzimy my i dziecko, ale i my, i dziecko nierozumiemy tego do końca, choć w różnym stopniu. Długo też nie znamy prawdziwych ról przybyszy, nie wiemy, kto naprawdę jest "zły", kto "dobry" - to przeciąganie rozstrzygnięć jest osiągnieciem filmu. W ramach tej szkoly Hitchcocka (a może uśmiecha się tu Tarantino) widzałbym też coś, co ktoś na forum uznał za niedostatek filmu - to, że nie wiemy, co było na płycie, nie znamy dokładnie historii przybyszy (efekt, który nazwałem klaustrofobicznym - on potęguje poczucie niesamowitości zdarzeń i napięcie, ale moim zdaniem też jest realistyczny - takie jest życie, my wpadamy często w wydarzenia i stajemy nagle wobec wyzwań). Samo zakończenie filmu też ma w sobie coś absurdalnego, niejasnego, a ironicznie jest dopowiedziane codą po napisach.


Film ma w sobie więcej wartości i filmowego błysku niż dziesiątki rozmaitych przereklamowanych filmów tak zwanych sensacyjnych Seagala, Van Damme'a, Stallone'a, a nawet ironizuje z filmów wybitnych, gdzie jednak główny bohater spełnia proste oczekiwania mas - jest skazany na sukces i nieomylność.By zwrócił się budżet.

ocenił(a) film na 2
Wydmin

Nie zrozum źle mnie źle ale uważam, że są trzy możliwości:

a)nadinterpretowujesz
b)widząc wszelkie wady, tak to sobie tłumaczysz
c)to prowokacja

Jedno z trzech. Nie wypowiadam się i nie będę się spierać. To wszystko z mojej strony.

ocenił(a) film na 8
Shiloh

"Nie zrozum mnie źle". Ja w ogóle Ciebie nie rozumiem, a to dlatego, że to jest znakomity, wzorowo nakręcony film. Moim zdaniem trzeba go pokazywać w szkołach filmowych, by zademonstrować jak buduje akcję znakomita aktorka grającą rolę główną; by ukazać, jak można długo utrzymywać w niepewności co do tego, kto tu jest "zły"; by udowodnić, że w thrillerach, gdzie się walczy ze złymi ludźmi ci walczący nie muszą być kimś w rodzaju nienaruszalnego jak stalowy pomnik Seagala, który nawet krwi nie popuści; by pokazać, jak znakomicie można eskalować napięcie samym montażem, nieostrością obiektywu, ujęciami z lotu ptaka; by raz jeszcze po Hitchcocku udowodnić, że pokazanie w specjalny sposób zwykłości może doprowadzić widzów do drżenia (mistrzowska scena z dziewczynką widzącą coś, czego nie nie widzi jej matka, a my z dziewczynką widzimy, czego dziecko nie rozumie, a czego do końca i my nie rozumiemy - gdy Jack wydaje się atakować Beth).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones