Widzę, że dla większości jest to film słodki i uroczy i wzruszający...ale dla mnie niestety nie. Jest przede wszystkim okropnie tandetny...tak wiem przemawia przeze mnie zgryzota, sarkazm, szkorbut i lumbago nastawiając negatywnie do tak przepięknego świata. I bardzo się starałam tego nie pisać, bo przecież tandeta bywa czasami ujmująca...a ta nie jest. Parada zbotoksowanych masek, które grają jak w operze mydlanej najgorszego sortu, a na dodatek jako wisienka na torcie - babcia potwór. Akcja wlecze się niemiłosiernie okraszona rzewną muzyką, emocje jak na rybach i wzruszeń zero.