Ja się pytam: Co się stało? Bardzo dobra aktorsko, świetne role w młodości a potem coś siadło. I czemu? Przecież swego czasu była aktorką pierwszoligową. Młoda, z duża szansą na wielką karierę. Nie istotne, czy się komuś podoba, czy nie. Ma talent, ma świetną mimikę do ról dramatycznych. I co?
Pardon , ale co ma w tej sprawie zrobić nowy Bourne ?
Wyładnieje jeszcze bardziej czy jeszcze lepiej zagra ;-):-)
Akurat w trzech pierwszych Julie grała przekonująco , a i jej uroda była odpowiednio wyeksponowana.
W nowym zapewne nie będzie już postacią drugoplanową , więc i lepiej ocenimy jej aktorstwo.
absolutnie się z Tobą zgadzam i przyłączam się do tego kosmicznego pytania na które pewni nigdy nie dostaniemy odpowiedzi!! :)
Dostaniecie odpowiedź. Oto ona. Moim zdaniem:
1. Przecież ona co roku gra w jednym lub nawet kilku filmach. Stara się. Zagrała w Bournie - a to już coś. Teraz tylko kuć żelazo...
2. Fakt, że ją lubicie, to jeszcze za mało, aby wielcy reżyserzy ją docenili. Trzeba chodzić na castingi, sensownie dobierać role, mieć dobrego agenta itd.
3. Myślę, że paradoksalnie jej uroda jest jej przekleństwem. Jest zbyt ładna, zbyt słodka, zbyt dziewczęca, by dostać rolę charakterystyczną. A to właśnie te role przynoszą sławę. Większą szanse na karierę miałaby w fotomodelingu.
4. W Hollywood, jak wszędzie, są kliki. Każdy znany reżyser ma swoja "klikę" i rzadko zatrudnia kogoś, spoza niej.
Nie zgodzę się z punktem 3. Moim zdaniem "słodką i dziewczęcą" urodę miała np Audrey Hepburn, dla mnie aż za bardzo. Jeśli już mówimy o urodzie aktorek, to Julia Stiles bardziej do mnie przemawia. Jest ładna ale ma w sobie trochę z zołzy, a postacie które grała nigdy nie były laleczkowate, wręcz przeciwnie - wygadane, z ciętym językiem i radzące sobie w różnych sytuacjach.
Tez tego nie rozumiem, a już narzekania niektórych na jej urodę, to już w ogóle, przecież jest bardzo atrakcyjna!
Właściwie o co ci chodzi? Przecież gra, co roku jeden, dwa filmy. Nie są to komercyjne gnioty, tylko produkcję na pewnym poziomie. To ambitna aktorka, wychowanka offowych teatrów Broadway'u - nie szmaci się w byle szmirach.